Rozwój miast
Jedna trzecia ludności mieszka dziś w miastach posiadających ponad 500 tysięcy mieszkańców. Można więc sądzić, ze niemal cały przyrost ludności Ziemi trzeba będzie umieścić w miastach, i to w miastach dużych. W zastraszającym tempie rozrastają się miasta krajów trzeciego świata, stojących dopiero u początków swego rozwoju gospodarczego. Ogromne przedmieścia nędzy ciągną się kilometrami, pogłębiając jeszcze bardziej trudności rozwoju społecznego tych krajów. Na przykład już obecnie na 330 min mieszkańców Afryki 60 min gnieździ się w stutysięcznych miastach.
Jeśli ten proces żywiołowej urbanizacji nie zostanie zahamowany, to w 1975 roku na 350 min mieszkańców 100 min znajdzie się w skupiskach miejskich. O tempie tego procesu świadczy przykład stolicy Konga — Kinszasa. W 1960 roku liczyła ona 400 tysięcy mieszkańców, w 1970 — 1 min 200 tysięcy. Jeśli więc nie chcemy skazać miast na uduszenie przez ciągły, żywiołowy, nie kontrolowany rozrost, jeśli chcemy przywrócić im zachwianą równowagę, musimy znaleźć dla nich nowe formy istnienia. Planimetria, będąca do dziś podstawą urbanistyki, musi być zastąpiona przez stereometrię, przez urbanistykę przestrzeni. Osiągnięcia współczesnej techniki umożliwiają oderwanie konstrukcji całych miast od ziemi, która uwolniona od zabudowy, będzie mogła zasklepić rany zadane przez cywilizację przemysłową. Miasto jest jednak organizmem, złożonym z wielu różniących się bardzo grup ludzkich, o odrębnym typie kultury, odrębnym sposobie życia, zainteresowaniach, co uniemożliwia architektowi zaspokojenie wszystkich potrzeb we właściwy sposób